Tak mi się przypomniało, a propos :>
Stary rabin przechodzi na emeryturę. Ponieważ przez cale życie dokonywal obrzezania, zebrała mu się pokaźna kolekcja 10.000 napletków. Zastanawia się, co z tym zrobić, idzie do kuśnierza i pyta, czy on coś z tego wykombinuje. - Tak, rebe, zrobię - daj mi tydzień do namysłu. Za tydzień rabin przychodzi i pyta: - I jak Szlomo? Masz pomysł, co zrobić z tych napletków? - Rabbi, ja mam już pomysł. Ty mi zapłać 1000 złotych zaliczki i przyjdź za tydzień. Rabin przychodzi za tydzień i pyta, jak postępują prace. - Rabbi, to będzie coś niesamowitego! Daj jeszcze 100 złotych i przyjdź za tydzień. Rabin wyciąga pieniądze i dziwi się, co też kuśnierz szyje, że tyle to ma kosztować. Za tydzień pyta kuśnierza: - Szlomo, czy już mogę odebrać moje zamówienie? - Rabbi, ja już kończę, za tydzień przyjdź po odbiór, a teraz daj jeszcze 50 złotych, bo praca jest ciężka. Rabin chcąc nie chcąc płaci jeszcze 50 i wychodzi. Po tygodniu pyta: - Szlomo, możesz pokazać, co dla mnie uszyłeś? - Oczywiście, rabbi , tu jest twoje zamowienie! Daj mi jeszcze 50 złotych i paczka jest twoja. Rabin wyciaga z oporami pieniądze, zżyma się, że aż tyle Szloma od niego chce, płaci i z wielką ciekawością otwiera piękne pudełko. W pudełku zawinięty w papier spoczywa ... portfel! - SZLOMO! PORTFEL! Za 1200 złotych ty mi uszyleś PORTFEL? 1200 za taki mały portfel?! To złodziejstwo - Rabbi, rabbi, ty się uspokój, 1200 to niedużo! Ty weź ten portfel do jednej ręki, ty go delikatnie potrzyj drugą ręką... O! Widzisz! Ty masz walizkę!